kochanx, zgodnie z planem po wybiciu listopada na kalendarzach opublikowałem podsumowanie czytelnicze października. Więc jeśli szukacie jakiejś fajnej lektury, to zapraszam!
Niebawem na moim profilu zląduje mini recenzja "Robaka" Jakuba Wiśniewskiego 📚 – pierwszej polskiej powieści o zjawisku incelozy (incelstwa?). Mocna, lepka i duszna jak nocny autobus w weekend w dużym mieście.
Stay tuned! @ksiazki#ksiazki#literatura#recenzja
"Kacica", Pavla Kohouta w formie audiobooka/słuchowiska w oryginale!!! :yayblob: 😈
Černý román o škole pro popravčí odkrývá mechanismy moci v absurdní nadsázce. Premiérovou četbu, kterou uvádíme u příležitosti letošních 95. narozenin Pavla Kohouta.
Matthew Desmond "Eksmitowani"
Mocna rzecz. Bieda, brud, zasiłki i karaluchy. A jednocześnie dobro przychodzące niespodziewanie, wola walki o przetrwanie i własną godność. Ogromnym plusem jest niesamowity szacunek autora dla swoich bohaterów. Nie ocenia, nie komentuje. Tylko opisuje #przeczytane#przeczytane2023#ksiazki@ksiazki
Pierwsza część siadła mi jak złoto, więc sięgnąłem po "Wir", czyli kontynuację trylogii Ryfterów. 📚
Trochę się bałem, że Watts nie da rady, bo on jest najlepszy w opisywaniu małych ludzkich ekosystemów zamkniętych na niewielkiej przestrzeni (stacja kosmiczna, podwodna), a tutaj mamy wyjście "na zewnątrz".
Niepotrzebnie, bo wielki świat w 2 połowie 21 wieku jest miejscem nie mniej klaustrofobicznym i posępnym, niż metalowa puszka na dnie oceanu.
Mamy tu "pasy uchodźców" położone na wybrzeżach kontynentów i odgrodzone od reszty lądów, zabójczego wirusa oraz grupę neurotyków z podrasowaną biologią, którzy pałają żądzą zemsty na świecie. Mniam.
Wydanie nie tak ładne jak wznowiona przez Vesper "Rozgwiazda", ale nie mogłem się doczekać kolejnych części - zresztą nie wiadomo czy wyjdą - i sięgnąłem po stare. 😉
Szczerze mówiąc nie sądziłem, że aż tak spodoba mi się ta książka. Nie jestem fanem literatury pięknej, realizmu magicznego, a tym bardziej romansu (a widzę, że ten gatunek został wymieniony na LubimyCzytać), ale tutaj nie należy się tym sugerować, bo @opowiemci rzeczywiście dobrze poprowadziła tę historię.
Nie miałem poczucia, że "muszę" dokończyć tę książkę, zdecydowanie chciałem to zrobić. A warto, bo zakończenie rzeczywiście jest nieźle przemyślane i budzi emocje. Być może nawet aż za dużo.
Bardzo dobry debiut. Widać, że autorka włożyła w to całe serce.
Chciałem Wam dzisiaj pokazać jedno z moich pierwszych opowiadań, „Muzyka i sól”, opublikowane pierwotnie w krakowskim czasopiśmie „Kontent” w odległym 2017 roku.
Jak pisał recenzent podobno ma w sobie coś z klimatu „Solaris” Lema i „Interstelar” Nolana. Problem jest tylko taki, że i z jednym i drugim zapoznałem się dopiero po napisaniu opowiadania 🤡
Wpisuję "Haiti" do wyszukiwarki książek na Audiotece i w wynikach wyskakuje mi "Czekając na Godota". Czy to jest jakaś pokrętna diagnoza społeczna, wyszukiwarko? @ksiazki#ksiazki#literatura#haiti
Mam kilka takich pozycji, które może nie do końca mnie interesują, ale chcę je poznać ze względu na status klasyki lub odwołania w innych pozycjach. W ten sposób jestem na świeżo po "Wojnie Światów" i powiem Wam, że... nie dziwię się, że kiedyś słuchowisko radiowe wystraszyło ludzi.
Całkiem zgrabnie i realistycznie opisana inwazja Marsjan, która przypomina reportaż lub wręcz blog. Oczywiście, czuć tę archaiczność, a fabuła jest bardzo przewidywalna, ale w wolnym czasie warto poznać, o co było to całe halo.
Fani Agathy Christie i innych autorów staroszkolnych kryminałów będą piali z zachwytu, mimo że akcja dzieje się na początku XXI wieku. Norfolk, typowa brytyjskość, policjantka, której czytelnik kibicuje, szkoła z internatem, morderstwo, wieś. Jeśli lubicie te klimaty, to warto dać szansę tej książce.
Nie wszystkim będzie to pasować, ale język tutaj jest prosty, klarowny i to sprawia, że czyta się tę pozycję z bananem na ustach i bez zmarszczek na czole. W dodatku sama historia ma kilka zakrętów - to typowa książka, gdzie czytelnik próbuje rozwiązać wszystkie elementy zagadki wraz ze śledczymi.
Olga Gitkiewicz "Nie zdążę"
Świetny, strasznie smutny reportaż o polskim transporcie publicznym - a raczej o jego braku. To powinna być lektura obowiązkowa dla wszystkich okupujących stołki od wójta w górę #przeczytane#książki@ksiazki
Mam pomysł na biznes. Jaki? Kur*a, sprytny: W przyszłym roku kupić przynajmniej po jednej książce wszystkich autorów, którzy typowani są do literackiego Nobla. 📚
Zwykle jeśli byli u nas wydani - szczególnie ci mniej popularni - to dość dawno i ich rzeczy będą kosztować grosze. Natomiast jak pokazuje praktyka ostatnich lat książki noblistów zaraz po wygranej, a jeszcze przed nieuniknionym wznowieniem wydań na fali hypu, mogą chodzić nawet po 500 zł na Allegro.
Operację powtarzać co roku, z zarobionych pieniędzy nadpłacać sobie kredyt mieszkaniowy.
Dziękuję za uwagę.
P.S - A ojciec mi zawsze mówił, że niby nie jestem przedsiębiorczy, ha!
Post o książkach. 📚 Obrzydza mnie jak dość szanowane wydawnictwa w rodzaju Znaku, czy WABu przekształciły się w ostatnich latach w Gówniane Książkowe Korporacje, które wydają wszystko jak leci i promują się glamour na instagramie. (Niestety wciąż mam instagrama bez perspektyw na usunięcie, bo prowadzę tam peja z żoną 😉). Nie chodzi o jakiś elitaryzm, sam lubię czytnąć coś bardziej komercyjnego, bardziej o to, że dawniej wydawnictwa były pewnego rodzaju instytucjami kultury, z pewną linią wydawniczą i ogólną wizją – teraz to po prostu firmy wyciskające zysk z książek. Oczywiście nie wszystkie, bo jest np. taki Karakter itd. Dziękuję za uwagę, dobrze mi zrobił ten wyrzyg. 🤗 #ksiazki#literatura#polska#instagram@ksiazki
Strasznie irytująca książka. Większość opisanych tu "współczesnych nomadów" to napuszone,egoistyczne dupki -rzuć pracę, wynajmij swoje mieszkanie w centrum Warszawy, leć na Bali by tam w towarzystwie innych białych nomadów korzystać z taniego życia i robić zleconka dla big korpo. A jak się nie uda to wróć do swojej starej pracy, przecież będą na ciebie czekać...
Jedynie dwie postaci, młode matki, wywołały pozytywne uczucia
Zuzanna Bukłaha "Nomadzi" #przeczytane#książki@ksiazki
"Ktokolwiek będzie czytał tę historię tak żałosną, że mnie, który ją spisał, przez noc jedną zbielały włosy, niech wie, że kawaler Dorn nie jest dlatego nazwany kawalerem, iż miał kiedykolwiek do czynienia z końmi i ze szpadą. Kawaler Dorn nigdy w życiu swoim nieszczęsnym nie siedział na koniu, nigdy też nie władał szpadą. Kawaler Dorn jest dlatego i po prostu nazwany kawalerem, że nie miał nigdy żony.
Usłyszawszy o tym, mógłby rzec niejeden:,,jeżeli kawaler Dorn nigdy nie miał żony, dlaczego tedy życie jego nazwane zostało nieszczęsnym, a historia jego żałosną?" Ha! Wyborną mam dla takiego odpowiedź, tę mianowicie, że chociaż małżeństwo może być zaliczone do największych klęsk świata, jednak nie jest ono klęską jedyną, bo oto okaże się, że już samo dążenie do małżeństwa może sprowadzić na człowieka nieszczęścia tak bardzo przeraźliwe, że niemal samemu małżeństwu równe. Widać z tego, że mądra natura chce uchronić człowieka przed tym, co mu nieuchronną grozi zgubą, więc go doświadcza i ostrzega, piętrzy przeszkody przed ślepą jego namiętnością i daje mu znaki gwałtowne, aby się zatrzymał nad przepaścią".
W ramach wychodzenia ze swojej bańki i dokulturalniania się szukałem ciekawych autorów spoza anglosfery - i tak trafiłem na "Wrota" Natsume Sōsekiego. Od razu powiem, że o ile autor bez wątpienia kryterium pochodzenia spoza anglosfery, to ciekawym bym go nie nazwał.
Ktoś może rzec, że ludzie tacy jak ja, fani fantastyki i książek, w których coś się dzieje, nie powinni oceniać powieści, w których z założenia "dzianie się" nie jest i nie ma być główną zaletą powieści. "Wrota" to po prostu obyczaj - opis fragmentu życia dojrzałego już małżeństwa z jego problemami. Bohater rozmyśla, snuje się apatycznie, wspomina, wzdycha, wraca do żony i właściwie to prawie cała akcja.
To wszystko napisane językiem bardzo uładzonym, spokojnym, bez fajerwerków. Moje pierwsze skojarzenie - jakbym pił gorzką, letnią herbatę z czarki w małym, japońskim hotelu, patrząc na milczącego mężczyznę w jukacie. Jest trochę o obyczajowości, trochę o zen, trochę o smutku, ale to wszystko jest jak dla mnie mdłe i bez smaku.
I na dodatek nie ma zakończenia. Gdyby mi ktoś powiedział, że autor zmarł na zawał podczas pisania i wydano tylko to, co zdążył dokończyć, byłbym skłonny uwierzyć.
3/10 - z poprawką na to, że fanom obyczajówek pewnie należy dodać ze trzy gwiazdki.
czytałem zachłannie książki i artykuły śledcze Politkowskiej w "Nowej Gazecie"... NG dostała Nobla, a Anna została bestialsko zamordowana przez czekistę z Kremla i psy Kadyrowa... absolutnie pomnikowa postać antysystemowego rosyjskiego dziennikarstwa!